Robert Gwiazdowski w tekście „To nie Unia jest podstawą rozwoju Polski” celnie zaatakował największy pro-unijny zabobon szerzony wśród słuchaczy przez radio i telewizję (a także niestety wśród uczniów przez szkoły), a my wpisujemy obszerny fragment jego opowiadania, tak by służyło dłużej niż kilkanaście godzin na macierzystej stronie www.rp.pl , u nas - w zakładce Starszych Tekstów.
„/…/ To nie pieniądze z Unii Europejskiej są podstawą naszego rozwoju!
Polskie PKB wynosi rocznie ponad 1,5 biliona złotych. Czyli około 375 miliardów euro. Z Unii otrzymamy w latach 2014–2020 na politykę spójności (bez dopłat dla rolników) 73 mld euro. Niecałe 3 proc. naszego PKB!!!
A odejmijmy od tego naszą składkę do UE oraz koszty transferowe i utrzymania instytucji obsługujących – to się zrobi połowa, choć niektórzy szacują, chyba przesadnie, łączne koszty naszego członkostwa w Unii na więcej, niż otrzymujemy z funduszu spójności.
Nad realizacją Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia pracuje w Polsce ponad 170 instytucji: instytucje zarządzające, instytucje pośredniczące i instytucje pośredniczące II stopnia, wspólne sekretariaty techniczne, koordynatorzy krajowi, krajowe punkty kontaktowe, instytucja audytowa, instytucja certyfikująca, instytucje pośredniczące w certyfikacji, instytucje koordynujące oraz instytucja odpowiedzialna za przepływy finansowe. Zatrudniają one około 12 tys. osób. W samym Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, pracuje ich ponad tysiąc. A jeszcze są specjalnie stworzone miejsca pracy w urzędach marszałkowskich, urzędach wojewódzkich i urzędach pracy.
Wynagrodzenie urzędników jest około 30 proc. wyższe od średnich pensji w gospodarce narodowej! Jego część jest dofinansowana z pomocy technicznej, ale pensja urzędnika to nie cały koszt jego miejsca pracy. Łącznie podatnicy płacą za nie około 160 tys. zł rocznie. A więc urzędnicy, którzy zajmują się samymi tylko środkami unijnymi, kosztują nas kilka miliardów złotych rocznie.
A pan premier zapowiedział, że będzie jeździł po Polsce i konsultował, na co wydać te „niebywałe” pieniądze, jakie udało mu się z Unii otrzymać! To tak, jakby Jan Statystyczny, zarabiający netto 2,5 tys. zł miesięcznie, dostał od krewniaków z zagranicy 35 zł i postanowił objechać rodzinę w całym kraju, żeby z nią skonsultować, na co ma je wydać. /…/
Prawie 70 proc. polskiego PKB wytwarzają „misie” – mali i średni przedsiębiorcy. Ponad bilion złotych rocznie! 25 razy więcej niż sławetne środki unijne. To „misie”, a nie żadna Unia, stanowią fundament naszej gospodarki. Może niech się pan premier ich zapyta, jak już będzie tak podróżował po Polsce z tymi wirtualnymi nieco walizkami pieniędzy, co powinien zrobić, żeby było im łatwiej tworzyć PKB.”
Przypominam, że w swoim czasie Robert Gwiazdowski proponował wprowadzenie uproszczonej formy płatności podatku dochodowego dla 2 milionów małych przedsiębiorców jaką mogłaby być zryczałtowana comiesięczna opłata 700 zł, zwalniająca mikroprzedsiębiorców z prowadzenia biurokracji podatkowej.
Andrzej Dobrowolski
P.S. Oczywiście to, że małe i średnie przedsiębiorstwa całościowo jako organizm gospodarczy są ważniejsze niż wyizolowane duże fabryki nie znaczy, że nie powinniśmy zabiegać o rozwój tychże dużych przygotowując dla nich odpowiednio duże, przemysłowe, uzbrojone parcele gotowe do natychmiastowego lokowania fabryki – tak jak to jest w powiatowej strefie przemysłowej w Garwolinie.